20.10.2024

BlogElle Macpherson: Moje sekrety zdrowej, promiennej skóry

„Najlepszy zabieg na twarz to to, co wkładasz do swojego ciała” – mówi Elle. Oto jej niezbędniki pielęgnacyjne – zarówno te stosowane na zewnątrz, jak i te od wewnątrz.

Dorastając w Australii, miałam nieograniczoną ilość czasu, by spędzać dni na słońcu. Albo byłam na plaży, albo właśnie tam zmierzałam! Oczywiście, było to świetne dla poziomu witaminy D, ale prawdopodobnie niezbyt korzystne dla zdrowia mojej skóry. Smarowałam się olejkiem dla dzieci, aby uzyskać ten kultowy złocisty opaleniznę w stylu lat siedemdziesiątych.

Mimo tego, byłam dość beztroska w kwestii pielęgnacji skóry i rzadko zaglądałam w lustro. Nie miałam w tamtym czasie żadnej rutyny pielęgnacyjnej. Jako nastolatka miałam swoją porcję pryszczy, na które nakładałam pastę do zębów oraz obowiązkowy wśród australijskich nastolatków Clearasil.

Zdecydowanie uważam, że oliwkowa skóra i ciemne oczy mojego ojca miały na mnie ogromny wpływ, podczas gdy moja mama miała jasną karnację i niebieskie oczy. Oboje zresztą nadal mają wspaniałą skórę, jak na swój wiek.

Później, kiedy zaczęłam pracować jako modelka, musiałam być bardzo sumienna w kwestii usuwania makijażu

To były lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, więc makijaż był pełen – pełne fryzury, pełny makijaż, niczego nie pomijano. Te nadmiary były dokumentowane przez ikonicznych fotografów takich jak Ellen von Unwerth, Patrick Demarchelier i Herb Ritts.

Po sesjach zdjęciowych dokładnie zmywałam wszystko – czasami nawet trzykrotnie oczyszczając skórę. Czysta, świeża skóra była wizytówką modelki. W tamtym czasie utożsamiałam piękno z młodością i robiłam wszystko, co mogłam, aby je zachować. Wierzyłam, że pielęgnacja skóry zewnętrzna była kluczem do piękna, nie widząc wówczas innej alternatywy.

Dopiero około czterdziestki, kiedy byłam w najlepszej formie życia, zdałam sobie sprawę, że prawdziwe piękno zaczyna się od świadomych wyborów dotyczących stylu życia. Nadal nie rozpoznawałam wtedy, że piękno jest procesem wewnętrznym, ale zaczynałam dostrzegać, że odpowiedź leży w moich rękach. Potrzebowałam kolejnej dekady, aby w pełni to zrozumieć.

W 2014 roku byłam wypalona, drażliwa i wykończona

Pierwszy raz odwiedziłam klinikę dietetyk dr Simone Laubscher PhD w Londynie i pamiętam, jak opowiadałam jej, że moja skóra jest wyjątkowo sucha, matowa i podatna na wysypki oraz pokrzywkę. Zaleciła mi 30 dni stosowania swojego przeciwzapalnego proszku z zielenią odżywczą.

Po zaledwie kilku tygodniach poczułam się lepiej, lżej i jaśniej. Jakość mojej skóry zauważalnie się poprawiła, a ludzie to komentowali.

Od tamtej pory czuję się zmotywowana do zmiany odwiecznego przekonania, że piękno opiera się na młodości. Nigdy to do mnie nie przemawiało. Twoje naturalne piękno może wyrazić się tylko wtedy, gdy jesteś zdrowy.

Spotkanie dr Simone zmieniło nie tylko moją skórę, ale i moje życie!

Te super greens (zielone suplementy) są teraz znane jako The Super Elixir™. Collagen Elixir, nasz proszek z dodatkiem kolagenu morskiego, oraz Skin Elixir, nasza potężna mieszanka wspomagająca skórę, pojawiły się później. Dziś te trzy produkty stanowią moją wewnętrzną trzyetapową procedurę odpowiedzialną za transformację mojej skóry.